wtorek, 6 stycznia 2015

Czy czasem masz tak, że budzisz się rano i dotyka cię przerażenie? Nie powinno tak być, to nie jest naturalna kolej rzeczy. Każdy poradnik psychologiczny czy po prostu zdrowy rozsądek nakazuje budzić się z przekonaniem iż będzie to udany dzień. Planujesz nie zmarnować ani chwili, wykorzystać dzień na maksa. Może poranny trening, a co! Niech postanowienie noworoczne wejdzie w życie. Śniadanie. Może po śniadaniu siądziesz na chwile by sprawdzić coś w swoim laptopie. Mija godzina celowego/bezcelowego buszowania po internecie, może czasem dwie. Ale zaraz, przecież miałeś wykorzystać dzień, wiec spotykasz się z przyjaciółką, opowiadacie sobie wszystko co zdarzyło się od momentu kiedy ostatni raz się widziałyście. Gdy spotkanie się kończy czujesz jak burczy ci w brzuchu, czas coś zjeść. Planujesz wybrać się do sklepu po składniki na pyszny, zdrowy obiad. Wsiadasz do samochodu/komunikacji miejskiej podekscytowana, że za kilkanaście takich obiadków będziesz mogła kupić spodnie o rozmiar mniejsze, zawsze o tym marzyłaś. Ale twój entuzjazm szybko gaśnie - jest 16. Wpakowałaś się do ulicznego ruchu w największych godzinach szczytu. Przeklinasz delikatnie pod nosem miejskie życie (ale przecież wiesz, że nigdy nie przywykłabyś do wsi). W końcu docierasz do celu, w gruncie rzeczy nie było tak źle, podczas piętnastominutowego czekania w korku widziałaś jak mała dziewczynka bierze na ręce kundelka, który wydaje się być dwa razy większy od niej. Najwidoczniej coś mu się stało w łapę, bo kulał niemiłosiernie. Niby nic, ale ta scena bardzo cię rozczula, zawsze chciałaś przygarnąć kundelka ze schroniska i dać chociaż jednemu z nich przyjemne życie. Gdy jesteś już w domu, po obiedzie, który wcale nie był wart tyle pracy którą włożyłaś (musisz się podszkolić kucharsko oj tak), ze smutkiem patrzysz na zegarek który wybił 19. Planujesz pouczyć się, ale nie masz już sił, nie pomaga nawet presja egzaminu, który odbędzie się za dwa dni. Potrafisz mieć nawet wyrzuty sumienia do swojego chłopaka za to iż cię nie motywuje odpowiednio, jakby on miał mieć coś wspólnego z twoim nastawieniem i motywacją.
Dzień nie wypadł tak jak chciałaś, poranne przerażenie zawładnęło dziś tobą. Czas uciekł ci gdzieś miedzy palcami więc zadajesz mu ciągle pytania "Jak? Kiedy?". Ale on się śmieje i nie odpowiada.
Wnioskiem tego dnia być powinno stwierdzenie, że to nie czas rządzi tobą tylko TY NIM. Dopóki nie opanuje się tej sztuki, poranne przerażenie może wracać i psuć nam nasze plany, nie dajmy się więc :)

sobota, 3 stycznia 2015

Postanowiłam "przycupnąć" na chwilę, popatrzyć na Ciebie, na siebie z pewnej, bardzo komfortowej dla mnie, odległości. Muszę przyznać z dumą, że ta perspektywa jest dla mnie idealna. Nie jestem za blisko, ani za daleko. Wszystko zaczynam obserwować z pewną trzeźwością, której przez ostatnie lata na pewno bardzo mi brakowało. Myślę, że podstawowym błędem była próba zrozumienia ludzi podczas gdy najważniejsze powinno być dla mnie zrozumienie siebie samej. I myślę, że to będzie bardzo dobre miejsce do tego. Oczywiście nie pojmę sensu mojej egzystencji poprzez stukanie w klawiaturę, nie nie. Chodzi bardziej o przełamanie pewnych lęków, barier i dzielenie się tym. Więc jeśli tu jesteś, zostań ze mną!